Na pierwszy rzut oka inżynierowie MSI do linii Twin wybrali karty raczej powyżej przeciętnej, ale takie, których chłodzenie wystarcza na parę klasycznych chłodziarek z radiatorem i rurkami cieplnymi - RTX 2060 i GeForce RTX 3060 Ti. Minimalny program takich modeli to zapewnienie najlepszych wrażeń w grach w rozdzielczości Full HD lub wypróbowanie rozdzielczości 2K lub 4K, ale z zastrzeżeniami.


Przynajmniej taki był pierwotny pomysł, ale wtedy inżynierowie firmy poszli dalej i postanowili skrócić RTX 3070, który zwykle jest chłodzony trzema gramofonami i należy bardziej do elity świata gier pod względem statusu. W wynikach testów pokazuje wydajność na poziomie głównego hitu NVIDII poprzedniej generacji - GeForce RTX 2080 Ti. Osiem gigabajtów pamięci wideo nieco ogranicza jej potencjał, ale nawet z nimi ta karta doskonale radzi sobie w wysokiej rozdzielczości 4K.

Jeśli nie znasz tych szczegółów, łatwo pomylić członka rodziny MSI Twin z jakąś ultra-budżetową kartą graficzną: nijaka plastikowa obudowa, prosty podwójny CO, bez fanaberii, oświetlenia, naklejek w pudełku lub innych gadżety. Zwykle kupują one „aby wjechać do zbiorników” lub po prostu podłączają monitor, gdy nie ma oddzielnego wyjścia monitora na procesorze. Z tak dziwnego pozycjonowania i totalnego niedoboru zrodziła się wyjątkowa sytuacja, kiedy sklepy oferują klientom kartę formalnie entry-level w cenie prawie 2 tys. dolarów. Kiedy jeszcze to zobaczysz?