Dla wielu graczy wiadomość, że ASRock wypuszcza karty graficzne, była zaskoczeniem. Choć to wcale nie nowość – po prostu płyty główne zawsze były dla firmy na pierwszym miejscu. Ponadto ASRock współpracuje wyłącznie z Radeonem, omijając popularne hity nVIDII, więc karty te rzadko pojawiają się w szczytowej sprzedaży. Biorąc pod uwagę skromny wybór akceleratorów wideo od Radeona, dziwnym byłoby rozszerzenie linii produktów do poziomu MSI, Gigabyte czy Asusa. Dlatego oferta modelowa firmy jest ograniczona tylko do 4 serii kart graficznych, wśród których najpopularniejsze są modele z serii Challenger.


W wewnętrznej hierarchii zajmują pozycję poniżej modeli Phantom Gaming, ale jednocześnie praktykują zupełnie inne podejście projektowe. Ci pierwsi starają się zaimponować graczom pięknym designem, adresowalnym oświetleniem i dodatkowymi funkcjami, ci drudzy nawet nie próbują nikogo zaskoczyć. Wręcz przeciwnie, są to ortodoksyjne akceleratory wideo, w których wydajność jest o wiele ważniejsza niż wszystko inne. Na przykład Radeon RX 6700 XT Challenger Pro ma podobny system chłodzenia z trzema wentylatorami, który widzieliśmy w kartach Phantom Gaming. Zajmuje jednak dokładnie dwa gniazda rozszerzeń, wygląda bardzo prosto, a jego długość skrócona jest do 303 mm.

Od razu widać, że inżynierowie firmy starali się maksymalnie uprościć i obniżyć koszty wszystkiego, ale nie kosztem jakości. Tam, gdzie można było zaoszczędzić na projektowaniu obudowy, zrobili to. Liczba elementów świetlnych została zredukowana do minimum, pozostawiając jedynie świecące logo Challengera. Nie oszczędzili jednak na chłodzeniu układów pamięci i rdzenia wideo, pozostawiając metalową płytę tylną i masywne aluminiowe radiatory z 5-6 rurkami cieplnymi. Takie rozwiązanie zainteresuje przede wszystkim budżetowych graczy, którzy wolą produkty Radeon od kart graficznych NVIDII.