W 2020 roku tajwański producent Gigabyte rozpoczął testowanie rynku laptopów ze swoimi solidnymi laptopami Aorus. Rok później rozpoczęła się pełnowartościowa ekspansja – po paczce nowych aorusów firma Gigabyte wprowadziła dwie zupełnie nowe serie Aero i Gaming. Pierwsza trafiła do przerażająco drogich i potężnych laptopów, które mogłyby być używane w centrum kontroli lotów kosmicznych. Modele Gaming, wręcz przeciwnie, są przeznaczone dla zwykłych graczy, którzy chcą zagrać w nową graficzną zabawkę, nie ograniczając się do niskiej rozdzielczości i minimalnych ustawień graficznych.


Nie można ich jednak w żaden sposób zapisać do laptopów z niższej półki cenowej. Ceny od półtora do dwóch tysięcy dolarów nie można nazwać przystępną nawet w czasie kryzysu na rynku kart graficznych. W topowej konfiguracji Gigabyte Gaming znajdziemy procesor Core i9 lub Ryzen 9, kartę graficzną RTX 3070 Max-Q, co najmniej 16 GB pamięci RAM i wyścigowy dysk SSD NVMe. W słabszych konfiguracjach są to zazwyczaj układy Core i5/Core i7, karta graficzna NVIDIA RTX 3060 Max-Q i te same 16 GB pamięci RAM. Ze względu na to, o ile szybsze okazały się karty RTX 3000X, taki laptop, nawet w najprostszej konfiguracji, nie straci na aktualności nawet po kilku latach. Przynajmniej jeśli twórcy gier nie zapomną całkowicie o optymalizacji.

Biorąc pod uwagę cenę i status, dziwnie byłoby widzieć tutaj oszczędności na drobiazgach. Więc ich tutaj nie ma. Wyposażenie przeciętnego laptopa Gigabyte Gaming obejmuje wysokiej klasy wyświetlacz od 144 do 240 Hz, zaawansowany układ chłodzenia, odbiornik Wi-Fi 6 (802.11ax), opcjonalną kieszeń na SSD, złącze USB C z szybkim ładowaniem oraz wysokiej klasy klawiaturę z indywidualnie podświetlanymi klawiszami. W tym miejscu warto zadać pytanie, czym różni się to od serii Aorus? To proste. Mimo wspaniałości obu linii, Aorus jest we wszystkim trochę lepszy: wyświetlacz OLED zamiast IPS, RTX 3080 zamiast RTX 3070 i inne „drobiazgi”.