TOP 5 cichych zasilaczy do pracy lub do gier
Niezależnie testujemy rekomendowane przez nas produkty i technologie.

W specjalnej tabeli charakterystyk możesz porównać wszystkie pięć modeli zasilaczy recenzji. A pod linkiem znajdziesz cały katalog zasilaczy do samodzielnego wyboru.

Xilence słynie z dobrych, przystępnych cenowo zasilaczy, ale kilka lat temu postanowili rozszerzyć działalność i spróbować szczęścia na rynku high-end. Próba pozbycia się starego wizerunku nie powiodła się, Xilence została wykupiona przez Listan (właściciel także marki Be Quiet), która postanowiła skierować proces z powrotem na „budżetowy” tor. Jednym z pierwszych modeli staro-nowej marki była linia zasilaczy Performance X, która przyciąga przede wszystkim atrakcyjnym stosunkiem ceny do jakości.
W testach Xilence Performance X okazał się dość niezawodnym małym. W porównaniu z poprzednią linią Xilence Performance A+, nowy produkt oparty jest na bardziej zaawansowanej technicznie platformie opartej na technologii konwersji rezonansowej LLC z konwerterami DC-DC dla napięć wtórnych. W rezultacie uzyskaliśmy wysoki poziom sprawności 80+ Gold, stabilne napięcia wyjściowe nawet przy zauważalnym obciążeniu oraz niski poziom tętnień i szumów. Otóż dostępna moc 550 W pozwala zbudować w oparciu o ten blok dość nowoczesny system do gier lub pracy z 6-rdzeniowym procesorem i wydajną kartą graficzną na poziomie RTX 2060 SUPER.
Do chłodzenia podzespołów zasilacze wyposażone są w wentylatory z łożyskami hydrodynamicznymi, których prędkość obrotowa jest regulowana automatycznie w zależności od temperatury. Poziom hałasu pod obciążeniem nie przekracza 23 dB. Poza tym nie ma tu wybitnych szczegółów technicznych ani akcentów wizualnych: są dwa wyjścia PCI-E, sześć SATA i trzy Molex, czyli zestaw całkiem wystarczający jak na swoją klasę. Gwarancja producenta jest ograniczona do dwóch lat, ale można ją przedłużyć o kolejny rok po zarejestrowaniu swojego modelu na oficjalnej stronie internetowej.

W 2019 r. Be quiet wypuścił nową linię zasilaczy Pure Power, aby wypełnić lukę w niszy dla początkujących. Oczywiście przyjęto „poziom podstawowy” dostosowany do wysokich standardów firmy, więc w rzeczywistości okazał się bardzo mocnym i prawie bezgłośnym zasilaczem z rezerwą mocy 600 W, wysoką sprawnością 92% (odpowiada do klasy 80+ Gold) i cenę około 100 USD .
Wypełnienie bloku tradycyjnie bazuje na słynnym FSP, obwód nie jest tak fajny jak w topowych modelach firmy, ale znacznie lepszy niż w innych modelach klasy podstawowej. Aby urządzenie było tańsze, kable do płyty głównej zostały wykonane jako nieodłączane, więc ta opcja może nie być odpowiednia dla posiadaczy skrzynek moddingowych z przezroczystymi ściankami. Główna różnica w stosunku do poprzedniej linii be quiet! Pure Power 10 Modular BN276 jest zwiększenie wydajności 11. generacji z 80+ Silver do 80+ Gold. W nowych produktach przeprowadzono różne optymalizacje elementów pasywnych i aktywnych, w tym dodanie radiatorów. Kondensatory filtrujące w kablu ATX zostały usunięte. Ostatecznie dało to większą wydajność, mniejsze wytwarzanie ciepła, mniejsze wymiary i nieznacznie obniżony poziom hałasu. Przy pracy z mocą 75% poziom hałasu wynosi około 10 - 15 dB, a przy maksymalnym obciążeniu i podwyższonej temperaturze pracy nigdy nie przekraczał 30 dB. To znaczy albo cicho, albo bardzo cicho.
Pod względem wydajności nowy Pure Power 11 okazał się lepszy niż konwencjonalne, budżetowe zasilacze. Napięcia wyjściowe były dość stabilne, tętnienia/szumy pozostały niskie, a rzeczywista wydajność była w 100% złotym standardem. Wszystko to pozwala nam polecić go tym, którzy szukają wysokiej jakości, cichego i wydajnego zasilacza do potężnego komputera do pracy lub gier, ale nie planują obciążać go pakietami kilku kart graficznych lub ekstremalnego przetaktowywania.

Na początku w asortymencie zasilaczy Corsair królowała seria RM, której do pełni szczęścia brakowało tylko japońskich kondensatorów. Potem pojawiła się zaawansowana linia RMi – wyłącznie na japońskich kondensatorach i nietypowy system diagnostyczny Corsair Link. Nie wszyscy potrzebowali tego drugiego, więc nie udało się ponownie osiągnąć ideału. Aż w końcu seria RMx weszła na rynek z tymi samymi kondensatorami japońskiego pochodzenia, ale bez Corsair Link.
Według paszportu model ma rezerwę chodu 550 W i może pochwalić się imponującą sprawnością 92%. W rzeczywistości okazuje się jeszcze lepiej, gdyż przy mocy znamionowej 550 W bez problemu poradził sobie z przeciążeniami dochodzącymi do 630 W, zapewniając przy tym minimalne odchylenia napięcia wyjściowego. Szczególnie podobał mi się stan linii 12-woltowej: brak wypłat, niezależnie od poboru mocy, a poziom tętnień jest 2-3 razy niższy niż normalnie.
Zaletą modelu może być również obciążalność kanału +12V, obecność wszelkiego rodzaju zabezpieczeń, modułowa konstrukcja i hybrydowy system chłodzenia, który pozwala przełączać chłodnice z trybu normalnego na cichy. Przydatna funkcja, jeśli komputer służy nie tylko do gier. Wraz z 10-letnią gwarancją producenta sprawia to, że Corsair RMx jest niezawodną bazą dla potężnej stacji roboczej lub automatu do gier z kilkoma kartami graficznymi i poważnym przetaktowaniem.

Mówiąc o cichych zasilaczach, nie można pominąć produktów niemieckiej marki Be quiet. Pod względem komfortu akustycznego są to najlepsi z najlepszych, co potwierdza ich flagowy model Dark Power Pro 11 o mocy 650 W, który rzadko przekracza 15 dB nawet przy dużym obciążeniu. A do 300 watów działa prawie bezgłośnie. Wynik ten osiągnięto dzięki zastosowaniu autorskiej chłodnicy Silent Wings ze specjalnym wirnikiem aerodynamicznym i ulepszonym łożyskiem hydrodynamicznym. Idealny do wymagających zastosowań, które nadal wymagają cichej pracy. Jeśli to nie wystarczy, do bloku można podłączyć do 4 dodatkowych chłodnic, które będą zsynchronizowane z główną.
Ale co więcej, w końcu model jest nieprzyzwoicie drogi i wyraźnie przeznaczony dla entuzjastów z ciasnym portfelem i zwiększonymi wymaganiami dotyczącymi zasilania. Tak więc model jest zbudowany na bazie platformy FSP, dobrze znanej overclockerom, z najlepszymi obwodami zdolnymi do dostarczania szczytowej mocy o 13% większej niż wartość nominalna i imponującą wydajnością 94% ( certyfikat 80+ Platinum) . Inżynierowie firmy kładą szczególny nacisk na to, aby wszystko to mogło pracować 24/7 w temperaturze otoczenia 50°C, czyli spełniało wysokie wymagania sprzętu serwerowego. Ciekawie wygląda również linia +12V, która może dostarczyć całą moc do jednego kanału lub rozprowadzić ją na cztery „wirtualne” kanały z ograniczeniami prądowymi.
W testach Dark Power Pro 11 zachowuje się dokładnie tak, jak można by oczekiwać od króla dżungli: napięcie na głównych liniach jest stabilne nawet przy szczytowym obciążeniu, częstotliwość tętnień jest minimalna, praca stabilna i bezbłędna. Dlatego bez wątpienia można go polecić do stosowania w systemach high-end z wieloma kartami graficznymi. Być może jedyną rzeczą, która może powstrzymać Cię przed zakupem takiego urządzenia, jest wysoki koszt. Ale to bezkompromisowy flagowiec bez słabych stron, więc cena jest uzasadniona. Jest to również jeden z najdłuższych klocków w swojej kategorii, pamiętaj o tym przed zakupem.

Sea Sonic jest jedną z nielicznych firm, która zawsze oferuje użytkownikom najbardziej zaawansowane zasilacze. To ona ponad dekadę temu jako jedna z pierwszych firm wypuściła na rynek zasilacz o sprawności powyżej 80%. Od tego czasu jest mocno kojarzony z produktami entuzjastów - wysokiej jakości, niezawodnymi, zaawansowanymi i zawsze cichymi nawet przy maksymalnych obciążeniach. A nowa seria zasilaczy Prime Ultra Gold wcale tych zasad nie zmienia.
Połączenie zaawansowanych obwodów i wysokiej jakości komponentów wykorzystujących znane japońskie kondensatory zaowocowało wzorową wydajnością wyjściową. Tak więc odchylenia napięcia są znacznie niższe niż normy wymagane przez normę ATX12V, a przy zmianie obciążenia na trzech głównych liniach zasilających obserwuje się bardzo wysoką stabilność.
Nie możesz nie podziwiać dbałości o szczegóły. Na przykład urządzenie jest dostarczane z poręcznym etui do przechowywania odłączanych kabli i kilkoma opaskami, które ułatwiają prowadzenie kabli wewnątrz jednostki systemowej. Przyjemnie zaskakuje również hybrydowy system chłodzenia, który pozwala użytkownikom samodzielnie decydować, jak sterować wentylatorem: być cały czas aktywnym, czy przejść w tryb półpasywny, wyłączający się przy lekkim obciążeniu. W obu przypadkach praktycznie nie hałasuje: podczas testów miernik poziomu dźwięku nie wzrósł powyżej 19 dB.
Mimo tak niskiej prędkości śmigła nagrzewanie się elementów wewnętrznych było bardzo znikome. Umożliwiło to osiągnięcie imponujących wyników podczas pracy w trybie przeciążenia - margines mocy wynosi 22%. No i nie zapomnij o całej 12 letniej gwarancji. Biorąc wszystko pod uwagę, cena 170 USD za 650-watowy model nie wydaje się już tak wysoka.
Artykuły, recenzje, przydatne porady
Wszystkie materiały




