W większości szczegółów laptopy Bravo zapożyczają pomysły od Alpha: dyskretny design, przystępna cena i platforma od AMD/Ryzen. Jedyna różnica polega na tym, że Bravo korzysta z rdzeni procesora Zen 2 nowej generacji. I to jest bardzo poważny wzrost wydajności: starej generacji Ryzen 7 3750H z 4 rdzeniami i 8 wątkami w większości testów i rzeczywistych zadań jest o 35–60% wolniejszy niż Ryzen 7 4800H z 8 rdzeniami fizycznymi i 16 rdzeniami wirtualnymi. Na jego tle nawet Core i7 9750H, który jest instalowany we flagowych laptopach do gier, prezentuje się skromnie.


Na przykład topowy MSI Bravo jest wyposażony w 7-nm procesor AMD Ryzen 7, 16 GB pamięci RAM DDR4 i dysk NVMe o pojemności 512 GB. Układ chłodzenia obejmuje dwa wentylatory promieniowe i sześć do siedmiu rurek cieplnych. Biorąc pod uwagę, że większość laptopów MSI Bravo kosztuje nieco ponad 1000 USD, czyni to z nich interesujących kandydatów do roli wydajnych laptopów do pracy. Ponadto posiadają dodatkowe kieszenie do zainstalowania drugiego dysku twardego lub SSD, a płyty główne pozwalają na wymianę listew RAM w celu rozszerzenia pojemności pamięci RAM do 64 GB. Dodaj kartę graficzną klasy NVIDIA Quadro i mówimy o podstawowej, lecz kompletnej stacji roboczej.

Taka wydajność i cena laptopów Bravo nasuwa pytanie, w czym tkwi haczyk? Podobnie jak większość podstawowych laptopów do gier, MSI Bravo ma mniej niż imponujące wyświetlacze. Z reguły są to zwykłe matryce IPS z rozdzielczością Full HD, częstotliwością odświeżania 144 Hz i opcjonalną obsługą FreeSync. Ich odwzorowanie barw jest przeciętne, a margines jasności niski, jeśli siedzisz w słoneczny dzień twarzą do okna, gdy bezpośrednie promienie nie padają na wyświetlacz, to nie wystarcza do komfortowej pracy. Brakuje im również klawiatur SteelSeries i kontrolerów do gier LAN, takich jak w laptopach z serii MSI Alpha.