Jako jedna z najgrubszych ryb na rynku konsumenckich i serwerowych dysków twardych, firma Seagate w jakiś sposób przeoczyła boom na dyski SSD. W efekcie pierwsze urządzenia półprzewodnikowe z serii FireCuda ukazały się dopiero w 2019 roku, a ta seria tak naprawdę otworzyła się dopiero pod koniec 2021 roku, kiedy spadły główne zapowiedzi. Ponieważ FireCuda jest główną serią produktów konsumenckich, w jej szeregi wywoływane są najciekawsze i różnorodne dyski z szeroką gamą typów połączeń ― SATA, M.2 i USB.


Centralne miejsce w ofercie FireCuda zajmują popularne obecnie dyski SSD M.2, które gwarantują kupującemu najlepszy stosunek ceny do wydajności. Aby nie tracić czasu na drobiazgi, większość z nich od razu pracuje na magistrali PCI-E 4.0, zapewnia transfer danych z prędkością do 7300 MB/s i przyjaźni się z konsolami PlayStation 5. To pełnowartościowe dyski następnej generacji oparte na nowej 176-warstwowej pamięci firmy Micron oraz specjalizowanych kontrolerach Phison, które zostały zaprojektowane z uwzględnieniem funkcji magistrali PCI-E 4.0.

Dla tych użytkowników, którym to nie wystarczy, firma Seagate wypuściła unikalny dysk z radiatorem FireCuda 530 z zupełnie nowym kontrolerem Phison E18 i radiatorem wyprodukowanym przez słoweńskich mistrzów z EK. Według Seagate, anodyzowany aluminiowy radiator rozwiązuje główny problem nowoczesnych dysków SSD na magistrali PCI-E ― mianowicie przegrzewanie się kontrolera pamięci. To właśnie radiator od EK stał się ostatnim szlifem, który pozwolił napędowi wystartować z prędkością 7300 MB/s.

Jednocześnie firma Seagate nie zapomniała o posiadaczach prostszych komputerów, którzy nie potrzebują takich dzwoneczków i gwizdków. Specjalnie dla nich w serii FireCuda wydano kilka niedrogich dysków M.2 na magistrali PCI-E 3.0 ze skromną pamięcią podręczną SLC i niewielkim buforem dynamicznym.