Możesz porównać pięć wybranych słuchawek nausznych w specjalnej tabeli funkcji. A pod linkiem znajdziesz cały katalog słuchawek do samodzielnego wyboru.

Wygląd, lekka konstrukcja, wygodny przesuwany pałąk z samoregulującym się paskiem, minimalne zniekształcenia nawet przy dużej głośności, zaprzyjaźnij się z dowolnym przenośnym sprzętem, umiarkowanie uczciwy dźwięk monitora w cenie poniżej 100 USD.
Obraz dźwiękowy w dużym stopniu zależy od dopasowania do głowy.

Bez względu na to, że austriacka firma AKG produkuje głównie profesjonalne słuchawki do użytku studyjnego, jej produkty są doskonale znane melomanom na całym świecie. Przepis na sukces jest dość prosty i nudny: zamiast próbować stworzyć najlepsze słuchawki roku lub najskuteczniejszy system aktywnej redukcji szumów, starają się zapewnić kupującemu dźwięk jak najlepszy w swojej cenie.

AKG K92 to pełnowymiarowe słuchawki zamknięte w ładnej czarno-złotej obudowie. Zewnętrznie przypominają profesjonalne K712 Pro, które kosztują prawie 4 razy więcej. Wykorzystuje również opaskę na głowę wykonaną z pary metalowych łuków ze skórzanym paskiem z elastyczną opaską, która po dociągnięciu dopasowuje słuchawki do wielkości głowy użytkownika. Zaczepy paska są przymocowane do łuków za pomocą pary śrub, które w takim przypadku można przesuwać, ponadto dostosowując projekt do bardzo dużej lub odwrotnie małej główki. Duże, pokryte skórą poduszki nauszne owijają się wokół uszu. Dodatkowo K92 waży tylko 200 gramów, więc dajemy im solidne piątki zarówno dla wyglądu, jak i wygody.

Modele wyposażone są w 40-milimetrowe przetworniki o wysokiej czułości (113 dB) i niskiej impedancji (32 omy), dzięki czemu z łatwością zaprzyjaźnią się z dowolnym przenośnym odtwarzaczem lub smartfonem. Pomimo skromnej ceny poniżej stu dolarów, naprawdę możemy mówić o neutralnym i zrównoważonym brzmieniu monitora AKG K92. Niezmiennie dokładne i czytelne przy każdej głośności, jakościowo rysują scenę dźwiękową z namacalnym wolumenem i dość wyraźną lokalizacją instrumentów. Najważniejsze jest prawidłowe założenie słuchawek na głowę, W pozostałym zakresie obraz dźwiękowy może znacznie unosić się i być zniekształcony. Podobało mi się również ich dbałość o szczegóły i umiejętność odnajdywania subtelnych niuansów dźwiękowych, charakterystycznych dla znacznie droższych modeli studyjnych. Jak większość modeli tej firmy, balans tonalny AKG K92 preferuje dolną część widma, co nie wszystkim się podoba. Naszym zdaniem bas jest tutaj w sam raz. Jeśli lubisz bardziej jeżdżący i mniej skrupulatny charakter, to radzimy zwrócić uwagę na młodszy model AKG 72.

Prosta i wygodna konstrukcja, 4 opcje kolorystyczne, zbalansowany dźwięk na poziomie słuchawek dwukrotnie lub trzykrotnie droższy, uniwersalny charakter, niewymagający dla źródła sygnału.
Nie za te pieniądze.

W świadomości wielu melomanów Fostex kojarzy się z wyrafinowanymi planarnymi słuchawkami magnetycznymi, które wyróżniają się rozsądną ceną i niezbyt przyjemnym dla ucha analitycznym dźwiękiem. Ale na NAMM 2017 przedstawiciele marki wykonali duży ruch i zaprezentowali publiczności niedrogie uniwersalne słuchawki TH7, w których zastosowano dynamiczne przetworniki, a znany projekt nagle unowocześnił się i stał się jaśniejszy.

Najważniejszą rzeczą, która urzeka w TH7 jest ich wszechstronność. Na przykład jedna recenzja pochwali ich uczciwy, monitorowy dźwięk za rozsądną cenę. W innym autor podziwia ich bezpretensjonalność, mówią, że brzmią fajnie nawet ze przeciętnym smartfonem. W niektórych miejscach są nawet polecane jako słuchawki DJ-skie, choć jest to już całkowicie dyskusyjne. Nie wiemy, jak to zrobili, jednak z odsłuchów testowych wynikało silne wrażenie, że zachowali płaską charakterystykę częstotliwościową modeli planarnych i wzbogacili ją o energię przetworników dynamicznych. Są szczególnie dobre w nowoczesnej muzyce pop, hip-hopie i EDM: pomimo zamkniętej konstrukcji bas jest wyraźnie zdefiniowany, średnie są dobrze szczegółowe, a góry brzmią głośno i dziko. W okolicach 13 000 Hz jest lekki garb, jednak pojawia się on głównie na płytach z dużą ilością syczących i syczących dźwięków, jak stare melodie jazzowe z lat 60-tych. Ogólnie TH-7 podobał nam się znacznie bardziej niż planarny T20RPmkIII, z którego szczerze uszy składały się do tuby.

Często producenci starają się przyciągnąć uwagę niezwykle zaawansowaną funkcjonalnością, Fostex TH7 to zupełne przeciwieństwo idei „wszystko i więcej”. Mają niezwykle prostą konstrukcję i są zdobione bez zbędnej pretensjonalności, jednak jednocześnie doskonale radzą sobie ze swoim głównym przeznaczeniem, jakim jest odtwarzanie muzyki na poziomie znacznie droższych modeli. O tak, jedną z ciekawych funkcji było wydanie w czterech różnych kolorach jednocześnie. Praca z myślą o młodych ludziach nie jest powszechna wśród profesjonalnych marek audio, jednak wygląda na to, że Fostex znalazł się w pierwszej dziesiątce.

Wysoki stosunek ceny do jakości, trwała i niezawodna konstrukcja, w której można wymienić prawie wszystkie elementy, ergonomia, jakość izolacji akustycznej, przyzwoity dźwięk monitora, niewymagający dla źródła sygnału.
Lekko zabarwiony dźwięk z naciskiem na bas i jasne tony wysokie.

Wystarczy pomyśleć, klasyczna trójca z Beyerdynamic 770/880/990 po raz pierwszy pojawiła się na sklepowych półkach około 30 lat temu i od tego czasu nie myślała o utracie gruntu. Do 2020 roku wszystkie trzy modele przeszły kilka aktualizacji, nadal są aktywnie sprzedawane i są uważane za ponadczasowe klasyki wśród muzyków i melomanów. Połączenie mocnej i elastycznej konstrukcji, w której można wymienić niemal każdą część, oraz umiarkowanie szczerego, jednak jednocześnie żywego i asertywnego brzmienia, przyniosło im status kultowy.

Wszystkie trzy modele mają ten sam schemat akustyczny i różnią się głównie designem. W szczególności modele 770 są zamknięte i mają dobrą izolację akustyczną. Są produkowane w Niemczech, charakteryzują się nienaganną jakością wykonania i od dziesięcioleci są bezawaryjne. Pod względem ergonomii wszystko też jest na topie. Miseczki siedzą wygodnie, poduszki nauszne szczelnie zakrywają uszy, zapewniając dobrą izolację akustyczną. Poduszka spoczywa na czterech guzikach iw razie potrzeby jest odpinana. Nauszniki są zdejmowane. Jeśli z czasem coś się zepsuje lub postrzępi, tę część można bez problemu wymienić. Konstrukcja zapewnia łatwy montaż i demontaż części ruchomych. Do pełni szczęścia brakuje wymiennego kabla.

Jak na standardy słuchawek do 200 USD, DT 770 PRO działa znakomicie. Wokale w nich brzmią bogato, obszernie i naturalnie, niezależnie od rodzaju głosu. Dźwięk jest generalnie monitorowy, jednak nigdy nie jest nudny. Charakter typowy dla całej serii – musujące wzloty, lekko podniesiony bas i dobrze rozwinięty, jednak nieco cofnięty „środek”. Byliśmy również pod wrażeniem ich bezpretensjonalności, model 250-omowy łatwo "nakręcał się" po podłączeniu do iPada 6 i, szczerze mówiąc, nie słyszeliśmy dużej różnicy między modelem 80 i 250-omowym. Nic dziwnego, że te piękności są nadal tak popularne i wielu wybiera je zamiast konwencjonalnych Custom One lub innych nowszych modeli Beyerdynamic.

Wygląd, wygoda, jakość wykonania, talent do uchwycenia i odtworzenia najdrobniejszych niuansów dźwięku, naturalna reprodukcja barw żywych instrumentów.
Nie każdemu spodoba się skrupulatne, analityczne brzmienie, nietypowe filcowe wstawki, wymagania dotyczące źródła sygnału, słabo nadają się do gatunków asertywnych i agresywnych.

Sześćsetna seria niemieckich czarodziejów z Sennheisera to kolejny ponadczasowy klasyk, którego nie można pominąć mówiąc o rasowym brzmieniu. Od czasu ich premiery pod mostem przepłynęło dużo wody i pojawił się wyraźny podział: inżynierowie dźwięku i reżyserzy preferują skrupulatny analityczny charakter HD 650, a melomani wybierają nieco bardziej przystępne i „hi-fi” HD 600 , bardziej szczery i mniej kolorowy.

I to jest chyba najciekawsza część historii. Właściwie wszystkie 600 są drobiazgowo analityczne, więc pod kartą opisu w sklepie można natknąć się na dwa diametralnie przeciwstawne komentarze, w pierwszym autor przysięgnie na wieczną miłość do HD 600, w drugim będzie się zastanawiał, kto je kupuje w ogóle. To właściwie kwestia gustu. Poza tym wiele zależy od tego, czego dokładnie w nich posłuchasz. Na przykład agresywne techno, w którym kopnięcia są dosłownie uderzane w klatkę piersiową – wcale nie są mocną stroną. Brakuje dynamiki i że tak powiem soczystości. Niektóre JBL-y za sto evergreenów radzą sobie tutaj lepiej. Jeśli kochasz jazz, muzykę orkiestrową i muzykę instrumentalną, to za 400 dolarów nie znajdziesz lepszej opcji. Naturalność barw i separacja instrumentów są po prostu fantastyczne. Najważniejsze, żeby mieć wysokiej klasy wzmacniacz i dobrze przygotowany fonogram. W pozostałym zakresie zamiast cieszyć się muzyką, posłuchasz ościeży z nagrania. To właśnie dla tego talentu wydobycie najmniejszych błędów jest tak uwielbiane przez profesjonalnych inżynierów dźwięku.

Nie mniej ciekawy jest wygląd Sennheisera HD 600. Projektanci firmy stworzyli zgrabne i przykuwające uwagę obudowa, które chcesz postawić w najbardziej widocznym miejscu na biurku i nie chować nigdzie jak najdłużej. Połączenie miseczek pokrytych siatką, filcowych wkładek i ceramicznego tworzywa sztucznego o fakturze zadziałało zaskakująco dobrze. Sam projekt jest dobrze zmontowany i budzi zaufanie. Słuchawki są lekkie i cholernie wygodne, idealnie leżą na głowie, dając możliwość nie zwracania uwagi na parametr komfortu przy wielogodzinnej pracy. Podobnie jak w przypadku wielu flagowych modeli firmy, na nausznikach zastosowano filc, co jest wygodne, jednak przyzwyczajenie się do niego wymaga czasu.

Wysokiej jakości wykonanie i najwyższej jakości materiały, urocze bambusowe wstawki, ekstremalnie wysoka jakość dźwięku, fantastyczna scena dźwiękowa, oddzielają dowolną liczbę instrumentów, dzięki czemu brzmią solidnie i osobno w tym samym czasie, równie dobrze nadają się do słuchania i nagrywania muzyki.
Ciężkie, drogie, wymagające źródła sygnału.

Kalifornijska firma Audeze pojawiła się na naszych radarach niecałe dziesięć lat temu i w tak krótkim czasie zdołała zdobyć reputację niemal najfajniejszego i najbardziej zaawansowanego producenta słuchawek. Co więcej, podobne epitety w ich kierunku z tą samą częstotliwością lecą od utwardzonych sond, a także od doświadczonych melomanów, którzy wypróbowali kilkanaście drogich słuchawek. Podstawą przyszłego sukcesu firmy są zaawansowane słuchawki premium LCD-2 z izodynamicznymi/planarnymi przetwornikami magnetycznymi. Ich przetwornik to cienka membrana, na którą nakładana jest płaska cewka drgająca, a wszystko to umieszczone jest w potężnym polu magnetycznym. Mocno przesadzając, jest to coś pomiędzy elektrostatycznymi a klasycznymi przetwornikami dynamicznymi.

Nie owijmy się w bawełnę i zacznijmy od dźwięku. Wysoki poziom Audeze odczuwa się od razu, bez żadnego przygotowania, konieczności „rozgrzania” słuchawek czy przyzwyczajenia się do nich. Ich główny chłód polega na umiejętności bycia chłodnym we wszystkich aspektach, czy to w rozmieszczeniu instrumentów w przestrzeni, rysunku basu, przekazywaniu dynamiki żywych instrumentów czy niuansach wokalu. Weź dowolne popularne słuchawki audiofilskie, wybierz ich najlepszą jakość, a następnie posłuchaj LCD-2. I z prawdopodobieństwem 99% model Audeze albo będzie z nimi równy, albo trochę lepszy. Poważnie, nie mają żadnych wad. Ale najbardziej uderzająca jest ich zdolność do dawania ogromnej ilości „wszystkiego”, aby to „wszystko” było ze sobą bezbłędnie połączone. To także jedne z nielicznych słuchawek, które po mistrzowsku przenoszą słuchacza do wirtualnego pokoju z muzykami, tak jakbyś słuchał muzyki na żywo. Nie ma wrażenia, że siedzisz w zamkniętym pudełku. Oczywiście trzeba ich posłuchać w połączeniu z dobrym wzmacniaczem słuchawkowym.

W Audeze LCD-2 dezorientują nas tylko dwie rzeczy. Po pierwsze są duże i ciężkie. Projekt jest tu bardzo dobrze przemyślany, jednak trzymanie takiego 600-gramowego kolosa przez długi czas może być męczące. Nauszniki też są ogromne, całkowicie zakrywają uszy, przez co po kilku godzinach zaczynają się pocić, jakby były zamkniętymi słuchawkami. W pozostałym zakresie nie można się przyczepić do projektu - wszystko jest zmontowane z wysoką jakością i solidnie, wygodnie siedzą na głowie, czuje się jak czysty premium. Wystarczy spojrzeć na to połączenie bambusowych wstawek i czarnego metalu. Drugim problemem z Audeze LCD-2 jest ich cena, oficjalna cena 1200 dolarów nie jest dla każdego audiofila. Ale jest dobra wiadomość - patrząc na liczbę osób, które chcą zdobyć słuchawki planarne, inżynierowie Audeze wypuścili lekką wersję Audeze LCD-1, która okazała się lżejsza, wygodniejsza i prawie trzykrotnie tańsza. A co najważniejsze, zachowały niemal wszystkie detale brzmienia starszego modelu. Inżynierowie dźwięku, muzycy i audiofile znów są zachwyceni.