Goście z Państwa Środka: TOP 5 nowych chińskich smartfonów
Niezależnie testujemy rekomendowane przez nas produkty i technologie.
W specjalnej tabeli możesz porównać wszystkie pięć recenzowanych smartfonów. A pod linkiem znajdziesz cały katalog smartfonów.
Meizu, niegdyś bezpośredni konkurent Xiaomi, od dawna nie próbuje bezpośrednio konkurować z gigantem z Chin. I chyba nawet dobrze, bo producentowi udaje się uratować „twarz” własnych smartfonów i wypuścić unikalne rzeczy, takie jak Meizu Zero, pierwszy na świecie smartfon bez wtyczek. Jednocześnie Chińczycy nie zapominają o rozgrzaniu masowego rynku – ich nowy pomysł Meizu Note 9 może pochwalić się pojemną baterią, wielopikselowym aparatem i ceną zaledwie 200 dolarów.
Jak na niedrogi smartfon nowość przyjemnie zaskakuje swoim designem. Meizu przez długi czas ignorował wycięcia, jednak Note 9 otrzymał 6,2-calowy wyświetlacz Full View o rozdzielczości 2244x1080 pikseli i wycięcie kropli wody na przedni aparat. Co więcej, notch okazał się ledwo zauważalny i prawie nie zajmuje użytecznej przestrzeni na ekranie. Ledwo zauważalny podbródek okazał się pasować do niego – konkurenci pokroju Redmi Note 7 będą mieli grubszą ramę dolną.
Procesorem phabletu jest najnowszy Qualcomm Snapdragon 675, organicznie uzupełniony o 4 GB pamięci RAM i kartę wideo Adreno 612. Układ ten doskonale radzi sobie z wymagającymi grami, zapewniając wysokie ustawienia graficzne nawet w PUBG. Pamięć wewnętrzna do przechowywania aplikacji i plików multimedialnych to 64 GB. Jest gniazdo na kartę microSD, jednak jest hybrydowe. To znaczy albo 2 karty SIM, albo jedna karta SIM i jedna karta pamięci.
Zgodnie z najnowszą chińską modą aparat smartfona będzie tandemem dwóch sensorów, z których główny będzie miał rozdzielczość 48 MP. Sztuczka polega na tym, że jednym z czujników jest podobno Samsung ISOCELL Bright GM1, który ma rzeczywistą rozdzielczość 12 MP. Dlatego od razu mówimy, że choć zdjęcia okazują się jasne, wyraźne i szczegółowe, nie należy skupiać się na megapikselach i oczekiwać transcendentnej jakości nowoczesnych flagowców z Meizu Note 9.
20-megapikselowy aparat przedni również nie bulwersuje swoimi możliwościami - świetnie wypadają selfie, a tryb „upiększania” w większości przypadków wygładza niedoskonałości oświetlenia i niewłaściwie dobrane kąty. Chociaż czasami podkreśla skórę, przez co selfie wygląda jak błyszczące zdjęcie, na którym przesadzili z Photoshopem. Dodatkowo przedni aparat ma funkcję rozpoznawania twarzy, która działa poprawnie nawet przy słabym oświetleniu. Jeśli standardowy skaner linii papilarnych jest bardziej znajomy, to również tutaj. A do tego jest bardzo szybki, w 99% odblokowanie zajmuje ułamek sekundy.
Pojemna bateria 4000 mAh daje przyzwoite, jednak bynajmniej nie fantastyczne 8-9 godzin aktywnego czasu na ekranie. Niestety nie ma obsługi NFC. Ale jest 4G, OTG i stare dobre złącze 3.5 do podłączenia zwykłych słuchawek. Wraz z wymienionymi powyżej zaletami, wszystko to sprawia, że Note9 jest potencjalnym hitem na rodzimym rynku. Całe pytanie brzmi, czy Meizu będzie w stanie narzucić walkę Huawei i Xiaomi na polu marketingowym?
Chińska firma Oppo lubi eksperymentować z formą, ich nowy smartfon Oppo F11 Pro z wysuwanym aparatem to kolejne potwierdzenie tego.
Po co Ci sztuczki z wysuwaną kamerą? Faktem jest, że wraz z nadejściem mody na bezramkowe smartfony wielu użytkowników spotkało się z wrogością designu z wycięciem, który wielu przejęło od . Ta decyzja okazała się tymczasowa, więc producenci zaczęli bawić się formatami, próbować wycięć, chować przedni aparat pod szkłem ochronnym itp.
W Oppo zrobili wysuwaną przednią kamerę - wygląda ona z górnego końca jak peryskop łodzi podwodnej. To bardzo ciekawe rozwiązanie, z którego już jakiś czas temu korzystały inne firmy. Dlatego przednia kamera pojawia się tylko w razie potrzeby, a przez resztę czasu będzie schowana w obudowa.
Dzięki temu F11 Pro ma naprawdę bezramkowy 6,5-calowy ekran, który zajmuje prawie całą przednią przestrzeń (90% powierzchni) i wygląda niezwykle atrakcyjnie. Rozdzielczość wyświetlacza to 2340 na 1080 pikseli, czyli FullHD+.
Główne specyfikacje również wyglądają dobrze, z ośmiordzeniowym procesorem MediaTek Helio P70, 4 GB pamięci RAM i 64 GB pamięci na pokładzie (jeśli jest niska, dostępna jest wersja 128 GB). Dwa lata temu byłaby topową grupą, teraz lepiej byłoby nazwać ją umiarkowaną. Ogólnie jego moc wystarcza do standardowego korzystania ze smartfona, surfowania po sieci i uruchamiania gier. Dodaj do tego pojemną baterię z obsługą VOOC Flash Charge 3.0, skaner linii papilarnych i 2 sloty na karty SIM, a otrzymasz solidny i ciekawy smartfon ze średniej półki.
Być może głównym kontrowersyjnym punktem na tej liście jest port MicroUSB, zamiast współczesnego USB C. W obecnych realiach wygląda to co najmniej dziwnie, USB C już dawno przesunął się z kategorii luksusu i znajduje się obecnie w co drugim smartfonie dla 200 dolarów. Ale było pełnoprawne wyjście słuchawkowe 3.5.
Wśród innych cech smartfona podkreślamy ładną tylną okładkę z gradientowym kolorem i dużą autonomią. Żywotność baterii należy pochwalić w przypadku opcji oprogramowania o bardzo wysokiej wydajności energetycznej, która zamyka niektóre aplikacje działające w tle, wyłącza automatyczną synchronizację danych za pomocą wibracji i przyciemnia ekran. W tym trybie F11 Pro może wytrzymać do 3 dni na jednym ładowaniu.
Huawei ostatnio płonął. W dobry sposób. Zupełnie nowa Nova 4 jest więc niezwykle ciekawą opcją. Smartfon otrzymał szklaną obudowę z aluminiową ramką oraz tylną obudowę z gradientowym kolorem, który spektakularnie mieni się w słońcu.
Przód to ekran dotykowy z bardzo cienkimi ramkami i niewielkim wcięciem na dole. Ale nie ma tu znanych wycinanek. Zamiast tego w lewym górnym rogu znajduje się mały okrągły otwór, w którym montuje się przedni aparat. A przedni głośnik w postaci wąskiej listwy schowany jest w górnej ramce. Ta opcja projektowa wygląda znacznie schludniej niż duży notch iPhone’a X i podejrzewamy, że wkrótce większość smartfonów będzie się do niego przystosowywać. W międzyczasie Nova 4 stała się jedną z pierwszych.
Smartfon wykorzystuje 6,4-calowy ekran IPS z bardzo cienkimi ramkami. Rozdzielczość wyświetlacza IPS to 2310 na 1080 pikseli. Jednocześnie sam ekran zajmuje ponad 86% całkowitej powierzchni panelu przedniego. Matrycę wyróżnia nie tylko doskonała szczegółowość, jednak również bardzo bogata paleta barw. Jest to szczególnie widoczne, gdy oglądasz klipy wideo lub uruchamiasz gry dla dzieci, które są pełne kolorów. Jednocześnie temperaturę barwową można dostosować do własnych potrzeb – w ustawieniach dostępnych jest kilka profili kolorów oraz opcja ręcznej regulacji.
Jako platforma sprzętowa Nova 4 wykorzystuje prawie ośmiordzeniowy układ Kirin 970, który mogłeś zobaczyć w innych smartfonach firmy. Ilość pamięci RAM wynosiła 8 GB, pamięć flash - 128 GB. Nie ma sensu mówić tutaj o wydajności, 8 miesięcy temu był to absolutnie flagowy sprzęt i przez ten czas niewiele stracił na wydajności.
O wiele ciekawsze jest to, że Kirin 970 był pierwszym procesorem firmy, który naprawdę ujawnił zdolność sztucznej inteligencji (AI) do sterowania aparatem, dyskretnie pomagając użytkownikowi zbudować balans bieli, ustawić ostrość obiektów w kadrze itp. Do dyspozycji użytkownika jest kamera główna z trzema modułami(główna 48 MP) i ta sama kamera przednia 25 MP, która jest osadzona w ekranie. Huawei twierdzi, że zastosował „najmniejszy moduł w branży” – jego rozmiar to zaledwie 3,05 mm. Podobnie jak wszystkie najnowsze smartfony firmy, Nova 4 robi świetne zdjęcia i pokonuje większość konkurencji w przedziale cenowym poniżej 400 USD.
Ogólnie rzecz biorąc, jeśli chcesz flagowego sprzętu i prawie flagowych funkcji, jednak nie chcesz przepłacać, Nova 4 za 400 USD wydaje się idealną opcją. Oprócz tego wszystkiego posiada podstawowy skaner linii papilarnych, obsługę kodeków aptX, pojemną baterię z dość skuteczną funkcją oszczędzania baterii oraz pełne gniazdo audio. Do kompletu brakuje tylko szybkiego ładowania i NFC.
Czasem w składach chińskich producentów diabeł złamie nogę, ponieważ ciągle pojawiają się specjalne modyfikacje istniejących modeli dla poszczególnych krajów, jednak pod inną nazwą. Nowy Vivo X27 jest więc w zasadzie nieco ulepszoną i zmodyfikowaną wersją modelu V15 Pro, skoncentrowaną na Europie.
Vivo X27 wyposażono w 6,4-calowy ekran Super AMOLED o proporcjach 19,3:9 i rozdzielczości 2316x1080 pikseli. Dzięki cienkim ramkom zajmuje 91,6% powierzchni. Aby to zrobić, twórcy ukryli przedni aparat 16 MP wewnątrz obudowy - wychodzi on po naciśnięciu przycisku aparatu, tylko wtedy, gdy jest potrzebny. Co więcej, odchodzi dosłownie natychmiast, w Vivo mówią o 0,68 sekundy.
Oprócz niezwykłego ekranu z wysuwanym aparatem, nowy smartfon od Vivo ma wyjątkowe w swoim rodzaju tło. Wykonany jest z przebiegłego szkła falistego, które w świetle tworzy ciekawy efekt optyczny - cienkie paski mienią się w słońcu, lekko zmieniając odcień, niczym pawie pióra. Szczególnie dobrze wygląda z ciemnoniebieskim kolorem ciała.
Smartfon napędzany jest ośmiordzeniowym procesorem Snapdragon 675 o częstotliwości roboczej 2 GHz. RAM 8 GB, wbudowany – aż 256 GB. Jeśli komuś za mało, to można też dołożyć kartę pamięci, zwiększając łączną objętość do 512 GB.
Vivo było jedną z pierwszych firm, które zaczęły ukrywać skaner linii papilarnych pod ekranem smartfona, a w szóstej wersji skanera doprowadzono go do niemal idealnego stanu: jest kilkakrotnie szybszy od swoich poprzedników, obszar rozpoznawania zwiększył się o jedną trzecią i nie krępuje się smugami na ekranie.
Dzięki wysuwanemu aparatowi, prawdziwie bezramkowemu wyświetlaczowi, podekranowemu skanerowi linii papilarnych i nietypowemu projektowi tylnej okładki, Vivo X27 prezentuje się ciekawie nawet na tle najbardziej wyrafinowanych flagowców. Dlatego sukces smartfona będzie zależał od ceny, której Vivo również nie ogłosiło.
Poprzednia generacja „flagowych zabójców” chińskiej firmy OnePlus okazała się więcej niż godna, więc nowy OnePlus 7 wygląda bardziej jak praca nad błędami niż radykalnie nowe urządzenie.
Zewnętrznie OnePlus 7 jest bardzo podobny do swojego poprzednika . Otrzyma szklaną obudowę, panoramiczny wyświetlacz z wycięciem w kształcie łzy u góry oraz podwójny aparat główny. Z najważniejszych różnic wyróżniamy cieńsze ramki wokół wyświetlacza, lokalizację lampy błyskowej LED, flagowy 8-rdzeniowy procesor Snapdragon 855 (plus 8 GB pamięci RAM), którego moc dla wielu będzie nawet zbędna.
Jak zwykle w momencie premiery nowego OnePlusa ma on jeden z najlepszych ekranów na rynku. Mowa o gigantycznej 6,4-calowej matrycy AMOLED firmy Samsung i proporcjach 19,5:9 i rozdzielczości 2340x1080. Czysto pod względem subiektywnych doznań ekran robi wrażenie zarówno statycznie (np. podczas przeglądania feeda na Instagramie), jak i dynamiką podczas grania w dynamiczną bijatykę, jaką jest Injustice 2. Nic więc dziwnego, że wyświetlacz OnePlus 7 otrzymał najwyższą ocena od specjalistów DisplayMate.
Główna optyka jest podwójna, wykorzystująca sensor 48 MP z przysłoną f/1.7, a także moduł pomocniczy, który pomaga symulować efekt bokeh. W porównaniu z szóstą wersją One Plus, nowy aparat ma świetny tryb Auto HDR i cyfrowy zoom podczas nagrywania wideo (teraz jest stabilizacja). Generalnie poprawiła się jakość filmowania i szybkość działania aparatu - to wciąż ten sam topowy poziom, który tylko nieznacznie ustępuje uznanym telefonom z aparatem, takim jak i .
Za autonomię urządzenia odpowiadać będzie bateria o pojemności 3700 mAh. OnePlus 6T miał to samo i dzięki optymalizacji systemu wykazał się przyzwoitą autonomią. Dlatego, w zależności od intensywności użytkowania, właściciel OnePlusa 7 może liczyć na półtora do dwóch dni pracy na jednym ładowaniu.
Lista dodatkowych funkcji jest imponująca, nie oczekujesz niczego innego od smartfona za 620 USD: układu NFC, transmisji kodeków audio aptX HD, szybkiego ładowania, metalowej i szklanej obudowy oraz skanera linii papilarnych. Okazało się, że jest dość szybki, jednak wciąż nieco gorszy od konwencjonalnych skanerów.
I na koniec kilka faktów na abstrakcyjny temat – OnePlus niedawno wszedł do TOP-5 producentów smartfonów premium, do których należą Apple, Samsung, Huawei i OPPO. A twarzą marki był nikt inny jak Robert Downey Jr., znany wszystkim z ról Iron Mana i Sherlocka Holmesa.
Niezawodni towarzysze na siłowni, basenie i na bieżni.
Karty graficzne nowej generacji z fabrycznym podkręcaniem i sprzętową obsługą ray tracingu.
Piekarniki o wysokości szafki 45 cm, które wymagają mniej miejsca do zabudowy w kuchni.
„Dwukołowi mieszkańcy miasta” o niskiej geometrii ramy, skierowana do jeźdźców płci pięknej.
Nowoczesny zamiennik klasycznego karematu, są bardziej miękkie, wygodniejsze i bardziej funkcjonalne.