W specjalnej tabeli charakterystyk możesz porównać pięć wybranych pełnowymiarowych słuchawek. A pod linkiem znajdziesz cały katalog słuchawek do własnego wyboru.

+7 zdjęcia
+64 wideo
Wysoka relacja ceny do jakości, trwała i niezawodna konstrukcja, w której można wymienić prawie wszystkie elementy, ergonomia, jakość izolacji akustycznej, przyzwoity dźwięk monitora, mało wymagająca dla źródła sygnału.
Lekko podbarwiony dźwięk z naciskiem na bas i jasne wysokie tony.

Tylko pomyśl, klasyczna trójca od Beyerdynamic 770/880/990 po raz pierwszy pojawiła się na półkach sklepowych jakieś 30 lat temu i od tego czasu nie straciła swojej pozycji. Do 2020 roku wszystkie trzy modele przeszły kilka aktualizacji, nadal aktywnie się sprzedają i są uważane za trwałe klasyki wśród muzyków i melomanów. Połączenie mocnej i elastycznej konstrukcji, w której można wymienić niemal każdą część, oraz umiarkowanie szczerego, ale jednocześnie żywego i asertywnego brzmienia, zapewniło im status kultowych.

Wszystkie trzy modele mają tę samą konstrukcję akustyczną i różnią się głównie designem. W szczególności modele 770 są zamknięte i mają dobrą izolację akustyczną. Są produkowane w Niemczech, charakteryzują się nienaganną jakością wykonania i służą bezproblemowo przez dziesięciolecia. Pod względem ergonomii wszystko jest również na najwyższym poziomie. Muszle leżą wygodnie, nauszniki szczelnie zakrywają uszy, zapewniając dobrą izolację akustyczną. Poduszka utrzymuje się na miejscu za pomocą czterech guzików i w razie potrzeby można ją odpiąć. Nauszniki można zdejmować. Jeśli z biegiem czasu coś się zepsuje lub postrzępi, tę część można bez problemu wymienić. Konstrukcja pozwala na łatwy montaż i demontaż ruchomych części. Do pełnego szczęścia nie wystarczy kabel zamienny.

Jak na standardy słuchawek poniżej 200 dolarów, DT 770 PRO sprawują się znakomicie. Wokale brzmią w nich bogato, przestrzennie i naturalnie, niezależnie od rodzaju głosu. Dźwięk jest ogólnie podobny do monitora, ale nigdy nie jest nudny. Charakter jest typowy dla całej serii – iskrzące „góry”, lekko podniesiony bas i dobrze rozwinięty, choć nieco cofnięty „środek”. Zaimponowała nam także ich bezpretensjonalność, model 250 Ohm odpalał bez problemu po podłączeniu do iPada 6 i, szczerze mówiąc, nie słyszeliśmy dużej różnicy pomiędzy modelami 80 i 250 Ohm. Nic dziwnego, że te piękności są nadal tak popularne i wiele osób wybiera je zamiast konwencjonalnego Custom One lub innych nowszych modeli Beyerdynamic.

+7 zdjęcia
+26 wideo
Wygodna konstrukcja z regulatorem taśmy, zestaw wymiennych kabli, wygodne welurowe nauszniki z efektem pamięci, zrównoważony dźwięk w całym spektrum, stereofoniczne przetwarzanie sceniczne, zakres częstotliwości od 10 do 39800 Hz.
Nie znaleziono.

AKG K712 Pro to flagowe słuchawki ze słynnej serii „siedemsetnej” posiadające wszystkie typowe dla tej serii atrybuty, takie jak pałąk z taśmą regulującą, wygodne welurowe nauszniki z efektem pamięci, głośniki z dwuwarstwową membraną Varimotion oraz cewki drgające nawinięte z najlepszej i najczystszej miedzi. W przeciwieństwie do większości swoich odpowiedników, model ten wykracza poza klasę średnią i należy raczej do kategorii profesjonalnego sprzętu Hi-End, dlatego w zestawie ze słuchawkami dołączona jest para wymiennych kabli, książeczka reklamowa koncentruje się na przetwarzaniu częstotliwości (ok. : 10 - 39800 Hz), oraz Pudełko i miski opatrzone są napisem „made in Austria”.

Są to rzadko spotykane słuchawki otwarte w kształcie, przeznaczone do profesjonalnej pracy przy nagrywaniu instrumentów muzycznych, miksowaniu fonogramów i podstawowym masteringu. Wyróżniają się zaskakująco szeroką panoramą stereo z wyraźnym rozmieszczeniem instrumentów w polu dźwiękowym. Mają doskonały balans widmowy, bas jest zaakcentowany i wyraźny, ale nie wystający, średnica brzmi żywo i energetycznie, a góra z braku lepszych słów brzmi czysto i jasno. Dzięki równomiernemu rozwinięciu zakresu częstotliwości niemal cała muzyka w nich brzmi albo dobrze, albo znakomicie. Jednocześnie nie są zbyt wymagające pod względem źródła dźwięku i wystarczy im odtwarzacz lub smartfon z wysokiej jakości przetwornikiem DAC.

Zewnętrznie AKG K712 Pro wyglądają niezwykle podobnie do innych słuchawek AKG dzięki masywnym okrągłym nausznikom i wstążkowemu pałąkowi. Aby wizualnie podkreślić pałąk i pierścienie uchwytów na kubki, pomalowano je na miedź, co podkreśla całkowicie czarny korpus. Pałąk, tradycyjnie dla AKG, składa się z metalowej ramy i skórzanego pałąka z nitami, które można wygodnie dopasować do kształtu głowy. Pomimo pozornej objętości dobrze leżą na głowie i nie powodują dyskomfortu po kilku godzinach użytkowania, typowego dla słuchawek zamkniętych.

+18 zdjęcia
+28 wideo
Odłączany kabel z futerałem, wygodna i niezawodna konstrukcja, zakres częstotliwości od 5 do 40 000 Hz, przestronny dźwięk z dbałością o szczegóły, doskonałe panoramowanie, mocny i czysty bas, są odpowiednie zarówno dla profesjonalistów, jak i melomanów.
Wymagające od źródła dźwięku.

ATH-R70x to pierwszy flagowy model z otwartym tyłem w linii Audio-Technica. Równie dobrze sprawdzi się przy monitorowaniu, miksowaniu i masteringu, DJ-owaniu, postprodukcji czy słuchaniu muzyki w domu. Jak w każdym flagowym modelu za 400 dolarów, tutaj nie ma mniej markowych elementów niż medali na piersi Breżniewa: najwyższej klasy przetworniki z wysoce wydajnymi magnesami, perforowana aluminiowa siatka za nausznikami dodająca dźwiękowi dodatkowej głośności, możliwość odtwarzać zakres częstotliwości od 5 do 40 000 Hz i więcej według listy.

A teraz jak to wszystko się rozegra. Ponieważ model został stworzony do pracy z dźwiękiem, ma dość neutralne pasmo przenoszenia, bez oczywistych ozdobników. Niektórym melomanom się to podoba, innym wręcz przeciwnie. Cecha szczególna polega jednak na tym, że nawet przy podobnym paśmie przenoszenia para różnych słuchawek może zagrać zupełnie inaczej – jedne tchną życiem i dynamiką, inne zaś zmęczą się po godzinie słuchania. Zatem ATH-R70x zdecydowanie należy do tej pierwszej kategorii, od razu przykuwając uwagę swoją lekkością, skrupulatnością dopracowania najdrobniejszych tonów, wspaniałą sceną, precyzyjnym balansem i doskonałym basem.

Co więcej, brzmią równie dobrze z niemal każdym gatunkiem muzycznym, czy to popem, rockiem czy jazzem, a znane od dawna utwory rozkwitają nowymi szczegółami. Co prawda słuchawki mają bardzo wysoką impedancję (470 omów) i aby podkręcić całe to piękno, potrzebują poważnego źródła dźwięku. Idealnie byłby to pełnowartościowy wzmacniacz o niskim poziomie zniekształceń harmonicznych i dobra karta dźwiękowa z wysokiej jakości przedwzmacniaczem.

Cóż, kilka słów o projekcie. Wszystko tutaj zostało zrobione z myślą o profesjonalnym zastosowaniu, przenoszeniu ze studia do studia itp., dzięki czemu słuchawki nie okazały się krzykliwe, ale jak najbardziej trwałe i wygodne. Mowa tu o materiałach kompozytowych zwiększających sztywność, wzmocnionej ramie i wymiennym kablu wraz z etui. Jednocześnie ATH-R70x okazały się niesamowicie wygodne, głowa nie męczy się nimi, nawet jeśli siedzi się w nich cały dzień. Dzięki samoregulującemu się pałąkowi 3D Wing i dużym, oddychającym welurowym nausznikom.

+14 zdjęcia
+34 wideo
Wygląd, wygoda, jakość wykonania, talent do wychwytywania i odtwarzania najdrobniejszych niuansów dźwiękowych, naturalna reprodukcja barw żywych instrumentów.
Nie każdemu spodoba się skrupulatne, analityczne brzmienie; niezwykłe filcowe wstawki i wymagania dotyczące źródła sygnału słabo nadają się do gatunków asertywnych i agresywnych.

Seria 600-ta niemieckich czarodziejów z Sennheisera to kolejny ponadczasowy klasyk, którego nie można pominąć, mówiąc o czystym dźwięku. Od czasu ich premiery sporo wody przepłynęło pod mostem i pojawił się wyraźny podział: skrupulatna analityczna natura HD 650 jest preferowana przez inżynierów dźwięku i reżyserów, natomiast melomani wybierają nieco tańsze i „hi-fi” HD 600. Chociaż w internecie można spotkać się z opinią, że 600-tki grają odwrotnie, bardziej szczerze i mniej podkolorowo.

I to jest chyba najciekawsza część tej historii. Tak naprawdę wszystkie 600-tki wyróżniają się skrupulatnym, analitycznym charakterem, dlatego pod kartą opisu w sklepie można natknąć się na dwa diametralnie przeciwstawne komentarze, w pierwszym autor przysięga wieczną miłość do HD 600, w drugim zdziwić się, kto je w ogóle kupuje. To naprawdę kwestia gustu. Poza tym wiele zależy od tego, czego dokładnie będziesz w nich słuchał. Przykładowo agresywne techno, w którym kopnięcia dosłownie uderzają w klatkę piersiową, wcale nie jest ich mocną stroną. Za mało dynamiki i bogactwa, że tak powiem. Niektóre JBL-e na sto evergreenów radzą sobie tutaj lepiej. Jeśli kochasz jazz, muzykę orkiestrową i muzykę instrumentalną, to za 400 dolarów raczej nie znajdziesz lepszej opcji. Naturalność ich barw i separacja instrumentów jest po prostu fantastyczna. Najważniejsze jest, aby mieć wysokiej jakości wzmacniacz i dobrze zmasterowaną ścieżkę dźwiękową. W przeciwnym razie zamiast cieszyć się muzyką, będziesz słuchał fragmentów nagrania. To właśnie za talent wydobywania na światło dzienne najmniejszych błędów profesjonalni inżynierowie dźwięku je uwielbiają.

Nie mniej ciekawy jest wygląd Sennheisera HD 600. Projektanci firmy stworzyli zgrabną i przyciągającą wzrok obudowę, którą chce się umieścić w najbardziej widocznym miejscu na biurku i jak najdłużej nigdzie się nie chować. Połączenie misek pokrytych siateczką, filcowych wkładek i plastiku o teksturze ceramicznej sprawdziło się zaskakująco dobrze. Sam projekt jest dobrze zmontowany i budzi zaufanie. Słuchawki są lekkie i cholernie wygodne, doskonale leżą na głowie, dając możliwość nie zwracania uwagi na parametr komfortu podczas wielogodzinnej pracy. Podobnie jak w wielu flagowych modelach firmy, w nausznikach zastosowano filc, co jest wygodne, ale wymaga przyzwyczajenia.

+6 zdjęcia
+31 wideo
Wysokiej jakości montaż i najwyższej jakości materiały, ładne bambusowe wstawki, wyjątkowo wysoka jakość dźwięku, fantastyczna scena dźwiękowa, która oddziela dowolną liczbę instrumentów tak, aby brzmiały jednocześnie integralnie i osobno, nadają się zarówno do słuchania, jak i nagrywania muzyki.
Ciężki, drogi, wymagający pod względem źródła sygnału.

Kalifornijska firma Audeze pojawiła się na naszych radarach nieco niecałe dziesięć lat temu i w tak krótkim czasie zdołała zyskać reputację niemal najfajniejszego i najbardziej zaawansowanego producenta słuchawek. Co więcej, podobne epitety rzucane są w ich stronę z równą częstotliwością zarówno przez wytrawnych specjalistów od dźwięku, jak i przez doświadczonych melomanów, którzy wypróbowali już kilkanaście drogich słuchawek. Podstawą przyszłych sukcesów firmy były zaawansowane słuchawki LCD-2 klasy premium z planarnymi przetwornikami izodynamicznymi/magnetycznymi. Ich przetwornikiem jest cienka membrana, na którą nałożona jest płaska cewka drgająca, a całość umieszczona jest w silnym polu magnetycznym. Mocno przesadzając, jest to coś pomiędzy przetwornikami elektrostatycznymi, a klasycznymi przetwornikami dynamicznymi.

Nie owijajmy w bawełnę i zacznijmy od dźwięku. Wysoki poziom Audeze odczuwa się od razu, bez żadnego przygotowania, konieczności „rozgrzewania” słuchawek czy przyzwyczajania się do nich. Ich główny luz polega na umiejętności bycia fajnym pod każdym względem, czy to rozmieszczenia instrumentów w przestrzeni, rysowania basu, przeniesienia dynamiki instrumentów na żywo czy niuansów wokalu. Weź dowolne popularne słuchawki audiofilskie, podkreśl ich najlepszą jakość, a następnie posłuchaj LCD-2. I z 99% prawdopodobieństwem model Audeze będzie im dorównywał lub trochę lepszy. A tak na serio, to nie mają żadnych wad. Ale to, co najbardziej uderza, to ich zdolność do wytworzenia ogromnej ilości „wszystkiego”, tak że to „wszystko” jest ze sobą bezbłędnie powiązane. To także jedne z nielicznych słuchawek, które w mistrzowski sposób przenoszą słuchacza do wirtualnego pokoju z muzykami, jakbyś słuchał muzyki na żywo. Nie ma poczucia, że siedzi się w zamkniętym pudełku. Oczywiście trzeba ich słuchać w połączeniu z dobrym wzmacniaczem słuchawkowym.

W Audeze LCD-2 niepokoją nas tylko dwie rzeczy. Po pierwsze, są duże i ciężkie. Projekt tutaj jest bardzo przemyślany, jednak trzymanie na głowie tak 600-gramowego kolosa przez długi czas może być męczące. Nauszniki też są ogromne, zakrywają całkowicie uszy, przez co już po kilku godzinach zaczynają się pocić, jak gdyby były to zamknięte słuchawki. W przeciwnym razie nie można nic zarzucić konstrukcji - wszystko jest zmontowane sprawnie i niezawodnie, wygodnie leży na głowie, sprawia wrażenie czystego premium. Spójrzcie tylko na to połączenie bambusowych wstawek i czarnego metalu. Drugim problemem Audeze LCD-2 jest cena – nie każdy audiofil jest w stanie unieść oficjalną cenę 1200 dolarów. Ale jest dobra wiadomość – patrząc na liczbę osób chcących zaopatrzyć się w magnetyczne słuchawki planarne, inżynierowie Audeze wypuścili na rynek lekką wersję Audeze LCD-1, która okazała się lżejsza, wygodniejsza i niemal trzykrotnie tańsza. A co najważniejsze, zachowali niemal wszystkie niuanse dźwiękowe starszego modelu. Inżynierowie dźwięku, muzycy i audiofile znów są podekscytowani.