Astell&Kern Billie Jean
Wideo 3Zdjęcia 18 |
Astell&Kern Billie Jean | |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
|
Przed zakupem zawsze zapytaj doradcę sklepu internetowego o specyfikację i skład zestawu produktu
Katalog Astell&Kern 2024 - nowości, hity sprzedaży i najbardziej aktualne modele Astell&Kern.
Ku pamięci Michaela Jacksona
Chłopaki z koreańskiej firmy iRiver są równie skrupulatni w rozwijaniu odtwarzaczy i tworzeniu słuchawek. Na przykład model Billie Jean został opracowany we współpracy ze słynnym inżynierem dźwięku Jerrym Harveyem, a jego cechą charakterystyczną było opracowanie o nazwie Freqphase. Zapewnia doskonałą spójność fazową emiterów. Osiąga się to dzięki zastosowaniu falowodów o różnej długości, czyli ich długości są obliczane w takim stosunku, który praktycznie całkowicie eliminuje niedopasowanie faz.
Najmocniejszy kabel z kevlaru
Oprócz regulacji fazy, inżynierowie Astell & Kern przez długi czas byli zajęci poszukiwaniem idealnego aparatu do słuchawek, badając anatomiczny kształt małżowiny usznej kilkuset mężczyzn i kobiet w każdym wieku. Kapsułki okazały się naprawdę wygodne i miniaturowe, idealnie przylegają do ucha, nie powodując przy tym dyskomfortu. Kabel słuchawkowy jest w pewnym sensie dziełem sztuki: jego przewodniki są wykonane z rafinowanej posrebrzanej miedzi i nawinięte spiralnie wokół najprostszych żyłek Kevlaru. Odłączany przewód łączy się z przyssawkami za pomocą dwupinowych złączy, a do podłączenia do źródła służy zwykły kabel audio 3,5 mm. Nie wiemy, czy będzie można nazwać Billie Jean „wieczną”, ale jest mało prawdopodobne, aby szybko się zepsuły. Ale na kablu nie ma mikrofonu, wygląda na to, że iRiver postanowił jak najbardziej zdystansować się od analogii z zestawem słuchawkowym.
Monitoruj dźwięk bez zastrzeżeń
Teraz o dźwięku. Słuchawki są wyposażone w dwa zbalansowane przetworniki armaturowe, z których jeden zapewnia dźwięk o wysokiej częstotliwości, a drugi przesyła zakresy średnich częstotliwości i basów. I powiedzmy od razu, to rzadki przypadek, kiedy słuchawki nadają się nie tylko do słuchania muzyki, ale także do odsłuchu. Choć nie jest to zaskakujące, są niemal na poziomie studyjnej klasyki Sennheiser HD 600. Brzmią nieco podobnie w charakterze: Billie Jean gra też bardzo czysto i „przewiewnie”, z naciskiem na wydobycie pasma średnich i wysokich częstotliwości. Cóż, ich szczegółowość jest bardzo topowa, znowu jest to poziom dobrych słuchawek nausznych do monitorowania, a nie zwykłych wtyczek Hi-Fi. Jedyne, w czym nie są zbyt dobrzy, to załadowane rockowe utwory czy kompozycje orkiestrowe, przetworniki armaturowe nie wyciągają bogactwa instrumentów, a dźwięk staje się lekko rozmyty.