Kiedy na horyzoncie pojawiły się pierwsze poważne laptopy do gier, w powietrzu pojawiło się pytanie, jak sobie z tym poradzić. A raczej jak na nim grać, żeby nawet na stockowej klawiaturze z myszką pozostawać taką samą maszyna do zabijania? Jedną z odpowiedzi na to zapytanie była seria kompaktowych myszy bezprzewodowych dla graczy Razer Orochi. Do dziś taki format jest ciekawostką, a właściciele laptopów do gier muszą wybierać między rozmiarem, rodzajem połączenia i jakością czujnika z przełącznikami.


Przez cały czas istnienia tej serii wyszło tylko kilka myszy. Dla Razera jest to nietypowe podejście, zwykle produkują prawie tuzin odmian tego samego modelu. Pierwszy Orochi pojawił się kilkanaście lat temu, w czasach świetności marki. Charakteryzowała się agresywną konstrukcją, wysoką rozdzielczością czujnika i doskonałą autonomią. Od tego czasu uciekło dużo wody, więc w 2021 roku Razer postanowił zaktualizować tę serię, wprowadzając drugą wersję Orochi z łącznością kombinowaną (USB - Radio - Bluetooth).

W porównaniu do oryginału jego konstrukcja stała się zauważalnie powściągliwa. Firma postanowiła zrezygnować z agresywnych form, wlotów powietrza i dekoracyjnych wkładek. Przerobiono też formę. Zmieniono nachylenie lewego i prawego przycisku, aby uzyskać lepszy chwyt palcami, a wygięcie stało się bardziej obszerne, dzięki czemu dłoń całkowicie chwyta korpus myszki. Boczne przyciski są lekko przesunięte na boki i łatwiej je znaleźć na ślepo. Za śledzenie ruchu odpowiada teraz firmowy czujnik Razer 5g o rozdzielczości 18 000 DPI, którego firma używa również w myszach z serii Naga, Mamba i Basilisk.