Na styku dziesięcioleci pododdział Samsunga odpowiedzialny za produkcję monitorów został zmuszony do przeglądu swojej oferty i podjęcia pewnych stosownych decyzji. Tak więc, liczba serii numerycznych zmalała, a fani gier wymyślili zupełnie nową linię Odyssey. Co więcej, koreański producent natychmiast zademonstrował schowane w rękawie asy, wykorzystując całe zgromadzone doświadczenie w produkcji paneli telewizyjnych, monitorów i wyświetlaczy do urządzeń przenośnych.


Być może głównym powodem ich sukcesu jest rozsądna cena, która łączy się z zaawansowanym wyposażeniem technicznym. Na przykład w szeregach Odyssey znajdują się monitory z autorskim podświetleniem QLED na kropkach kwantowych. Oczywiście rzecz jest skomplikowana i droga, więc tylko najbardziej zaawansowane warianty, takie jak Odyssey G7 i G9, są w nią wyposażone. Lecz fakt pozostaje faktem. W tej samej serii ukazały się pierwsze monitory gamingowe firmy o częstotliwości odświeżania 240 i 360 Hz z jednoczesną obsługą AMD FreeSync Premium z NVIDIA G-Sync.

Doskonałym przykładem tego, co zostało powiedziane, jest monitor Odyssey G9, który de facto stał się lokomotywą tej serii. Jest to bardzo szeroki, zakrzywiony monitor do gier o rozdzielczości 5120x1440 punktów, niezrównanej jakości obrazu, z obsługą standardu HDR 1000, o częstotliwości odświeżania 240 Hz i szybkości reakcji wynoszącej zaledwie 1 ms (MPRT). Jest to znakomity monitor czy nawet telewizor przyszłości ze stosowną ceną.

Jednocześnie Samsung nie ogranicza graczy tylko do niesamowicie drogich modeli wystawowych, wypuszczając zaawansowane technicznie, lecz wciąż skromniejsze monitory. W rezultacie od ponad roku najlepszym bestsellerem jest 32-calowy panel VA Samsung Odyssey G5, który spełnia większość dzisiejszych wymagań i nadal kosztuje nieco mniej niż 400 USD.